NIE! TYLKO NIE TYTUŁ SŁUŻEBNICY! D:
Wiesz, to nie miało tak być. To nie jest tak, że mi się 'nie chce', że mnie już 'nie obchodzi'. Obchodzi mnie, i to bardzo, ale problem nie leży już w moim czasie bądź jego braku. Problem polega na tym, że ja sama jestem chyba 'już nie ta'. JA jestem problemem. Przestałam czuć się jakbym tam należała, jakby to było moje miejsce. Kiedy weszłam na maya w sobotę, pomimo licznych i bardzo ciepłych przywitań... nie poczułam nic. Z obojętnością przeglądałam tę masę nieprzeczytanych postów, z udawaną radością pisałam na SB i chyba próbowałam sama siebie przekonać, ze przecież nic się nie zmieniło, że to ci sami wspaniali ludzie, że wszystko jest jak dawniej. Ale nie jest. Znam tam prawie wszystkich, spędziłam tam kilka cudownych lat... ale czuję się jak obca.
Karma to mściwa suka, Arktysiu. Nie dalej niż miesiąc temu sama przekonywałam Cię, żebyś nie przestawała walczyć i próbowała odzyskać swój zapał. A teraz spójrz na mnie! Mazgaję się przed komputerem i lituję się nad samą sobą.
Szczerze mówiąc nie wiem, co mam powiedzieć. Na pewno należy wam się wielkie dziękuję za to, że tak o mnie walczycie i usilnie próbujecie przywrócić mnie do życia. Dzięki temu wiem, że komuś tam jeszcze na mnie zależy i że ktokolwiek tam na mnie jeszcze czeka. Przez was wiem, że nie mogę się poddać. Będę walczyć, obiecuję - dla ciebie, dla Ulewki, dla wielu innych fantastycznych osób, jakie tam poznałam. Ale muszę to sobie wszystko przemyśleć i poukładać, potrzebuję... czasu.
Ha, gdybyście mogły mnie teraz zobaczyć! Siedzę i ryczę, taka o to jestem żałosna. Mam wrażenie, że nawet monitor świeci na mnie z politowaniem.